Dopóki nie wiadomo jeszcze nic pewnego,bo brak sygnałów, które by dobiegły,dopóki Ziemia wciąż jeszcze nie taka
jak do tej pory bliższe i dalsze planety,dopóki ani widu ani słychu
o innych trawach zaszczycanych wiatrem,
o innych drzewach ukoronowanych,
innych zwierzętach udowodnionych jak nasze,dopóki nie ma echa, oprócz tubylczego,
które by potrafiło mówić sylabami,dopóki żadnych nowin
o lepszych albo gorszych gdzieś mozartach,
platonach czy edisonach,dopóki nasze zbrodnie
rywalizować mogą tylko między sobą,dopóki nasza dobroć
na razie do niczyjej jeszcze nie podobna
i wyjątkowa nawet w niedoskonałości,dopóki nasze głowy pełne złudzeń
uchodzą za jedyne głowy pełne złudzeń,dopóki tylko z naszych jak dotąd podniebień
wzbijają się wniebogłosy –czujmy się gośćmi w tutejszej remizie
osobliwymi i wyróżnionymi,
tańczmy do taktu miejscowej kapeli
i niech się nam wydaje,
że to bal nad bale.Nie wiem jak komu –
mnie to zupełnie wystarcza
do szczęścia i do nieszczęścia:niepozorny zaścianek,
gdzie gwiazdy mówią dobranoc
i mrugają w jego stronę
nieznacząco.